Ponad 250 smaków, tysiące gałek dziennie. To historia, która zaczyna się od... bankructwa i maszyny do lodów. Konińska Beza Krówka to dziś lodowe imperium i marka rozpoznawalna w całej Polsce. W rozwoju firmy od lat pomagają Fundusze Europejskie. Odwiedziliśmy konińską manufakturę, by od kuchni zobaczyć, jak powstają desery, które chłodzą podniebienie i rozgrzewają wyobraźnię.
Krewetkowe, lawendowe, lipowe z czarnym bzem i te ikoniczne – beza krówka. Do wyboru, do koloru. Rzemieślnicze lody, które podbijają serca smakoszy, kręcą się w niewielkiej manufakturze na obrzeżach Konina. Za jej sterami stoi charyzmatyczna Katarzyna Lehr. Wizjonerka, która łączy siłę z wrażliwością, strategię z sercem, a sukces z wartościami. Biznesową smykałkę przejęła po ojcu piekarzu. Zanim podbiła mroźny rynek, prowadziła kawiarnię. Serwowała w niej swoją słynną bezę krówkę - lody oparte na autorskiej recepturze, które cieszyły się sporym wzięciem klientów. Jednak nawet najlepsze receptury i wierne grono klientów nie uchroniły Katarzyny przed trudnościami.
– Zbankrutowałam i zostałam bez grosza – wspomina. – Została mi tylko maszyna do lodów. Nie miałam nic do stracenia, więc spróbowałam. Nawiązałam współpracę z jedną z łódzkich kawiarni, dla której produkowałam lody. Wkrótce zadzwoniła do mnie dziennikarka lokalnej „Gazety Wyborczej” z informacją, że wygraliśmy plebiscyt na najlepsze lody w Łodzi. Byłam zdumiona. Po publikacji odezwało się wielu klientów zainteresowanych współpracą i tworzeniem punktów franczyzowych.

***
Rok 2014. Pani Katarzyna postanawia na dobre rozkręcić lodowy biznes. Początkowo sama produkuje lody i sprzedaje je klientom. Z sezonu na sezon załoga jednak rosła.
– Lody robiliśmy w niewielkim, wynajmowanym pomieszczeniu. Na 120 metrach kwadratowych mieściło się biuro, magazyn i produkcja. Klienci nie wierzyli, że w kilka osób potrafiliśmy wyprodukować trzy tony lodów w ciągu doby! Rano przygotowywaliśmy składniki, popołudniami i nocami trwała produkcja, a o świcie wyruszały samochody z gotowym towarem. Do dziś zachodzę w głowę, jak dawaliśmy radę – mówi z uśmiechem. – Od początku stawiałam na jakość i rzemieślniczą pasję. Odwiedziłam wiele lodziarni na Półwyspie Apenińskim, ucząc się od najlepszych włoskich mistrzów. Ich lody są słodsze i tłustsze, nasze – lżejsze. O ile w technologii nie mają sobie równych, o tyle my wyprzedzamy ich w kreatywności i w wymyślaniu nowych smaków – podkreśla właścicielka, częstując nas lodami. – Obiadu dziś nie będzie – śmieje się.
Na chwilę przerywamy rozmowę, by w pełni rozkoszować się smakiem i aksamitną konsystencją lodów. Trzeba przyznać, że jagodzianka z kruszonką to prawdziwa uczta dla podniebienia.
– Nie ma smaku, którego szefowa by nie zrobiła – zapewnia Natalia Skompska z działu marketingu firmy.
– Tak się składa, że jestem głównym technologiem żywności i rzeczywiście kreowanie nowych smaków to moja pasja. Pomysły przychodzą spontanicznie. Czasem wystarczy, że zobaczę reklamę jakiegoś produktu, zjem cukierka i już rodzi mi się w głowie jego lodowa wersja. Niekiedy smak powstaje na skutek pomyłki. Trzeba mieć otwartą głowę – opowiada i wskazuje na tablicę zapełnioną małymi karteczkami z pomysłami na smaki. W zapiskach - malina z jarzębiną, daktyle z whiskey, musztarda z Vicenzy, croissant, sycylijska pistacja, aloes i ostatni hit: lody z gwiezdnym pyłem.
– W Koninie obchodzimy rok Mieczysława Beckera – wybitnego konstruktora z naszego miasta, który zaprojektował pojazd jeżdżący po powierzchni Księżyca w ramach misji Apollo. Jego kariera w USA to imponująca historia. W naszych lodziarniach pojawiły się specjalne kubki z podobizną Beckera oraz wyjątkowe lody – hołd dla jego kosmicznych osiągnięć.
***
Rok 2021 przynosi prawdziwy przełom. Rosnące zainteresowanie klientów oraz nieustająca pasja właścicielki sprawiają, że dotychczasowy lokal przestaje spełniać potrzeby rozwijającej się firmy. Przeprowadzka do nowej, obecnej siedziby staje się naturalnym krokiem naprzód. Skok ze 120 aż do 1200 metrów kwadratowych otwiera nowe możliwości.
Profesjonalne zaplecze technologiczne pozwala nie tylko usprawnić produkcję, ale też wzbogacić ofertę o kolejne autorskie smaki lodów.
Firma pozostaje jednak wierna sezonowemu rytmowi – działa od kwietnia do września.
– Chcę to zmienić i zapewnić pracownikom stabilne zatrudnienie przez cały rok – opowiada pani Kasia. – Z pomocą przychodzą Fundusze Europejskie. Dzięki dotacji z programu regionalnego kupujemy nowoczesną linię do produkcji lodów i koktajli owocowych. Rozpoczynamy całoroczną produkcję lodów w kubkach i pojemnikach, które trafiają do jednej z największych sieci marketów spożywczych w kraju – zaznacza i zaprasza nas do hali produkcyjnej.
Już z daleka słychać jednostajny szum pracujących maszyn – rytmiczny, niemal hipnotyzujący. To tutaj technologia spotyka się z rzemiosłem.
– W tych dużych termosach mieszamy składniki, a tu, na linii, masa lodowa przechodzi pasteryzację i homogenizację, dzięki czemu uzyskuje odpowiednią konsystencję i trwałość – mówi, wskazując na potężne maszyny. Gotowy produkt trafia do kubeczków, które lądują w mroźni szokowej – specjalnym pomieszczeniu o temperaturze około –4°C. Dzięki temu lody nie rozpuszczają się i zachowują swoją strukturę. Stamtąd jadą do głównej mroźni, gdzie czekają na dystrybucję.

***
Dziś firma realizuje kolejny unijny projekt związany z termomodernizacją zakładu.
– Wymieniamy najstarsze maszyny na nowoczesne, energooszczędne urządzenia. Planujemy również montaż systemu zamkniętego obiegu wody, dzięki któremu ta sama woda będzie wykorzystywana wielokrotnie w procesach technologicznych. Izolujemy też przestrzeń biurową, by poprawić efektywność energetyczną i zmniejszyć koszty eksploatacji. To nie tylko oszczędność, ale także realna korzyść dla środowiska – opowiada pani Katarzyna i dodaje, że firma złożyła też już kolejny wniosek, który pozwoli wprowadzić na rynek nowy produkt - lody na patyku.
– To nie tylko inwestycja w technologie, ale przede wszystkim w ludzi. Każdy projekt pozwala nam zatrudniać kolejnych pracowników. Dziś pracuje tu 40 osób, a łącznie we wszystkich naszych punktach 120 osób – podkreśla właścicielka.
– Fundusze Europejskie naprawdę pomagają. Gdyby nie one, nie rozwinęlibyśmy się w takim tempie. Zresztą zmienia się cała Wielkopolska Wschodnia.
Kiedyś mój ojciec mówił, że Konin to „Polska D”. Coś w tym było. Dzięki unijnym środkom, szczególnie tym dostępnym w ramach Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji, wiele się zmieniło. Nie jesteśmy już zaściankiem – zaznacza z dumą.
***
Smaki z Konina przenoszą nas w świat beztroski, uśmiechu i słodkich chwil. W rzeczywistości jednak za tą przyjemnością stoi wymagający biznes, któremu daleko do cukierkowej idylli. Sezonowość, zmienne warunki pogodowe i rosnące oczekiwania klientów sprawiają, że prowadzenie lodowego biznesu to nie lada wyzwanie.
– W tym roku pogoda wyjątkowo nas nie rozpieszczała - to był jeden z najsłabszych sezonów. Rynek z roku na rok staje się coraz bardziej wymagający, co zmusza nas do zmiany podejścia i większej elastyczności. Klienci szukają nie tylko dobrych lodów, ale i emocji – chcą usiąść wygodnie pod drzewkiem, napić się kawy, poczuć się dobrze. Lody to już nie tylko produkt, to doświadczenie – opowiada właścicielka i dodaje, że w kość dała im też pandemia oraz wojna w Ukrainie. – To wszystko miało ogromny wpływ na naszą działalność. Korzystamy z pracy sezonowych pracowników, a gdy nie mogli przyjechać, albo ich przyjazd był opóźniony o miesiąc – musieliśmy działać inaczej. Zdarzało się, że cała produkcja odbywała się siłami zespołu biurowego i marketingowego. Zakasywaliśmy rękawy i stawaliśmy przy maszynach. Pamiętam, jak jechałam do lasu, rwać pokrzywy, bo zabrakło do lodów – wspomina.

***
Nowe produkty, kolejne punkty franczyzowe, duże lodziarnie – to plany na najbliższe miesiące.
– Chciałabym, żebyśmy byli firmą nowoczesną, otwartą na trendy i technologie, a jednocześnie wierną rzemieślniczym korzeniom, z których jestem dumna – mówi. – W codziennej pracy nie brakuje wyzwań i stresów, ale mam wokół siebie dobry zespół. Razem płyniemy na wznoszącej fali.
***
Projekt „Rozwój firmy HELADO poprzez zakup nowoczesnej linii do produkcji lodów i koktajli owocowych” zrealizowany został w celu złagodzenia skutków transformacji i dostosowania się do zmieniających się warunków rynkowych i technologicznych oraz tworzenia nowych miejsc pracy, a także cyfryzacji przedsiębiorstwa. Wartość przedsięwzięcia to ponad 3,6 mln zł, z czego unijne wsparcie to ponad 1,3 mln zł. Aktualnie firma prowadzi projekt „Inwestycja w termomodernizację, panele fotowoltaiczne i modyfikację procesu technologicznego w firmie Helado”. Wartość przedsięwzięcia to ponad 1,6 mln zł, z czego wsparcie UE wyniosło ok . 940 tys. zł.
Łukasz Karkoszka