Zdjęcie przedstawia uśmiechniętego mężczyznę w średnim wieku, w garniturze, z założonymi rękami. Fotografia pochodzi z archiwum prywatnego.

Bezdomność z wyboru nie istnieje

Włączenie społeczne to budowanie wspólnoty, w której każdy ma swoje miejsce. O tym, kto jest narażony na marginalizację, jak przeciwdziałać bezdomności i jaką rolę pełnią programy mieszkaniowe rozmawiamy z Piotrem Olechem, koordynatorem merytorycznym i praktykiem wdrożenia metody „Najpierw Mieszkanie”, pracownikiem Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Gdańskie, współzałożycielem Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności.

Kto jest najbardziej narażony na wykluczenie społeczne?

Przede wszystkim osoby, które doświadczają nakładających się trudności życiowych. Mogą to być osoby w kryzysie bezdomności, jednocześnie zmagające się z niepełnosprawnościami czy zaburzeniami psychicznymi albo seniorzy z niepełnosprawnościami i doświadczeniem uchodźczym. Inna możliwa konfiguracja to członkowie społeczności LGBT+ w kryzysie bezdomności lub mierzący się z problemem uzależnienia. Wysokie ryzyko wykluczenia występuje także w przypadku osób z tzw. podwójną diagnozą zaburzeń psychicznych czy uzależnień np. od alkoholu i narkotyków. To właśnie kumulacja kilku czynników sprawia, że stajemy się szczególnie narażeni na wykluczenie. Niestety system pomocy społecznej w Polsce nie jest w pełni przygotowany do reagowania na tak złożone sytuacje życiowe.

A jakie mechanizmy prowadzą do społecznej marginalizacji?

Najczęściej to splot kilku czynników, zarówno indywidualnych, jak i systemowych. Istotną rolę odgrywają trudne, często traumatyczne doświadczenia życiowe oraz sytuacje graniczne, które osłabiają możliwości radzenia sobie, np. po śmierć kogoś bliskiego. Silny wpływ mają również społeczna stygmatyzacja i utrwalone negatywne stereotypy, które ograniczają dostęp do wsparcia i równego traktowania.

cudzysłów Współczesny zindywidualizowany styl życia nie tylko sprzyja osłabieniu więzi wspólnotowych, ale też zwiększa ryzyko izolacji.

Brak odpowiedniego systemu usług społecznych, który pomagałby w wyjściu z różnego rodzaju kryzysów, również przyczynia się do pogłębiania wykluczenia osób mierzących się z różnego rodzaju kryzysami.

Jakie usługi społeczne ma pan na myśli?

Mamy deficyt szeroko rozumianych usług mieszkaniowych. Nie chodzi mi tutaj o pomoc instytucjonalną, a bardziej o grupowe i wspólnotowe opcje mieszkania, inspirowane modelem co-housingu, zapewniającym samodzielność i niezależność. Jednocześnie brakuje indywidualnych form mieszkalnictwa wspieranego, pozwalających osobom w trudnej sytuacji prowadzić możliwie samodzielne życie. Problemem jest też niedostateczna dostępność do usług środowiskowych w lokalnych społecznościach. Dotyczy to zwłaszcza usług asystenckich, pracy streetworkerskiej, usług zdrowotnych (w tym związanych ze zdrowiem psychicznym) oraz pogłębionej pracy socjalnej. Brakuje nam też przestrzeni integracyjnych, takich jak domy, kluby czy centra sąsiedzkie, w których moglibyśmy budować wspierające się społeczności.

Jedną z grup szczególnie zagrożonych wykluczeniem są osoby w kryzysie bezdomności. Jak duży to problem?

Badania mówią o około 30 tysiącach osób doświadczających bezdomności, jednak w rzeczywistości skala problemu jest znacznie większa – moim zdaniem co najmniej dwukrotnie. W oficjalnych zestawieniach nie uwzględnia się np. uchodźców z Ukrainy, którzy długoterminowo mieszkają w miejscach zbiorowego zakwaterowania, ani osób tymczasowo przebywających „kątem” u znajomych czy rodziny. Statystyki nie obejmują również osób żyjących na działkach, w domkach letniskowych czy innych formach niestandardowego schronienia. Do tego trzeba dodać grupę osób zagrożonych bezdomnością – z powodu zadłużeń czy życia w przemocowych domach.

Fotografię wykonano w warsztacie. Widocznych jest mnóstwo narzędzi i części. Wewnątrz, dwóch mężczyzn – jeden w koszulce z krótkim rękawem, drugi w garniturze, przymierzają miotłę do imadła. Autorem zdjęcia jest Maciej Motylewski.

Bezdomność to zawsze wynik uwarunkowań społecznych czy może osobisty wybór?

Bezdomność z wyboru nie istnieje. Gdy ktoś deklaruje, iż „wybrał bezdomność”, zawsze kryją się za tym określone doświadczenia, które go do tego doprowadziły. Mogą być one związane z uzależnieniami, zaburzeniami psychicznymi, niepełnosprawnością czy wcześniejszymi traumami. Bardzo często nakładają się na nie czynniki społeczne, takie jak doświadczenie przemocy, utrata bliskiej osoby, rozpad więzi rodzinnych.

cudzysłów Bezdomność często powiązana jest z instytucjonalizacją. Długotrwały pobyt w zakładzie karnym, w placówkach pieczy zastępczej czy młodzieżowych ośrodkach wychowawczych często tworzy grunt pod późniejsze problemy.

Na to zjawisko wpływają również przyczyny strukturalne: kryzys mieszkaniowy, problemy na rynku pracy czy kwestie związane z podejściem do używek.

Jak skutecznie przeciwdziałać bezdomności?

Niezbędna jest odpowiednia profilaktyka i prewencja, co wiąże się z tworzeniem systemu wsparcia dla osób zagrożonych bezdomnością, a więc seniorów, osób z niepełnosprawnościami czy zaburzeniami psychicznymi. Dobrze funkcjonujący system penitencjarny, przygotowujący osoby opuszczające zakłady karne do samodzielnego życia również odgrywa ważną rolę. Prewencja to także wsparcie krótkoterminowe dla zadłużonych, doświadczających przemocy czy przechodzących inne kryzysy, które mogą doprowadzić do utraty mieszkania. Gdy już ktoś straci dach nad głową, istotna staje się odpowiednia interwencja. Osoby we wczesnej fazie kryzysu mają najlepsze szanse na jego przezwyciężenie. W tym obszarze kluczowe są działania streetworkerskie, pomoc interwencyjna oraz szybkie kierowanie do odpowiednich usług mieszkaniowych. Najskuteczniejsze są programy mieszkaniowe, zarówno grupowe, jak i indywidualne. Z naszych doświadczeń wynika, że metoda „Najpierw Mieszkanie” pozwala około 80% uczestników utrzymać mieszkanie, poprawić stan zdrowia i odbudować relacje społeczne. Jednak wsparcie mieszkaniowe musi być podparte innymi usługami społecznymi. Chodzi przede wszystkim o wsparcie: asystenckie, psychologiczne, zdrowotne, prawne czy związane z pomocą na rynku pracy. Tu istotne mogą być różnego rodzaju unijne projekty, które oferują staże, szkolenia zawodowe itp. Wreszcie trzeci wymiar wsparcia to integracja społeczna, pomoc w przełamywaniu izolacji i budowaniu relacji w lokalnych społecznościach.

Czy tworzenie mieszkań wspomaganych i treningowych to dobry kierunek w niwelowaniu problemu bezdomności?

Tak, ale pamiętajmy, że są to rozwiązania tymczasowe, a w kontekście bezdomności kluczowe jest zapewnienie stałych, długoterminowych form zamieszkania. Osoby w kryzysie bezdomności mają za sobą często doświadczenia przemocy, nadużycia zaufania i wieloletniego zawodu ze strony instytucji, dlatego potrzebują stabilności i poczucia bezpieczeństwa, a nie kolejnych etapów przejściowych. Właśnie z tego powodu model „Najpierw Mieszkanie” sprawdza się najlepiej. Potrzebujemy przede wszystkim indywidualnych, rozproszonych mieszkań długoterminowych, umożliwiających odbudowywanie życia w normalnych warunkach. Choć sam jestem zwolennikiem mieszkań grupowych, praktyka pokazuje, że zdecydowana większość osób doświadczających bezdomności deklaruje chęć posiadania własnego mieszkania. Dlatego obok mieszkań treningowych czy wspomaganych kluczowe jest inwestowanie w stałe, niezależne formy mieszkalnictwa.

Jak wygląda dostępność tego typu obiektów w Polsce?

Jest ciągle niewystarczająca, ponieważ od lat mierzymy się z poważnym kryzysem mieszkalnictwa społecznego. Na szczęście w dużych miastach stopniowo rośnie liczba usług mieszkaniowych. W strukturach Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Gdańskie mamy już około 100 różnych opcji mieszkaniowych, a w naszym programie „Najpierw mieszkanie” dysponujemy około 20 lokalami, a kolejne 25 jest w remoncie. To oczywiście za mało. Od lat pozostajemy daleko za krajami takimi jak Finlandia, Holandia, Czechy, nie mówiąc o Stanach Zjednoczonych, gdzie organizacje pozarządowe mogą prowadzić nawet po kilka tysięcy mieszkań dla osób w kryzysie bezdomności.

Ilustracja ukazuje mężczyznę, który w pustym mieszkaniu maluje ścianę na biało. Zdjęcie pochodzi z archiwum beneficjenta.

Jakie lekcje płyną dla nas z doświadczeń wspomnianych krajów w walce z bezdomnością?

Takie, że sprawdza się przede wszystkim dostępność różnych opcji mieszkaniowych połączonych ze świadczeniem pomocy środowiskowej. Oczywiście, nie uda nam się całkowicie wyeliminować instytucji całodobowych – one będą wciąż potrzebne. Jednak kluczowe jest odwrócenie proporcji. Dziś w Polsce ok. 95% usług dla osób w kryzysie bezdomności ma charakter instytucjonalny, a jedynie 5% to usługi środowiskowe, w tym mieszkaniowe.

cudzysłów Tymczasem doświadczenia innych państw wskazują, że najbardziej efektywny model to taki, w którym mamy co najmniej 50% usług środowiskowych i maksymalnie 50% instytucjonalnych.

Chodzi o stworzenie realnego wyboru. Bezdomność często oznacza brak jakichkolwiek opcji, a istotą dobrej polityki społecznej jest to, by osoby w kryzysie mogły skorzystać z takiej formy pomocy, która odpowiada ich potrzebom, a nie tej, do której muszą się dostosować.

Jak pan ocenia zaangażowanie unijnych środków na polu integracji społecznej?

Unijne środki mają ogromny potencjał i mogą być skutecznym narzędziem wsparcia osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Z tym że obecne mechanizmy wykorzystania funduszy w obszarze deinstytucjonalizacji usług dla osób w kryzysie bezdomności wymagają znacznej poprawy. Żałuję, że zrezygnowano z programów pilotażowych służących wdrażaniu nowych rozwiązań w obszarze bezdomności. Uznano, że programy typu „Najpierw Mieszkanie” wystarczą i że ich realizacja powinna spoczywać przede wszystkim na barkach samorządów. Pomoc z poziomu centralnego jest jednak potrzebna, by organizacje mogły nabyć odpowiedniego doświadczenia. Pozyskiwanie unijnych środków i realizacja projektów są trudne. Często patrzy się na wskaźniki, a te w tak trudnej materii nigdy nie będą wysokie. Zbyt małą uwagę przywiązuje się do dostępności środków w ramach cross-financingu, co pozwoliłoby finansować chociażby remonty mieszkań. Brakuje też zrozumienia specyfiki działań adresowanych do osób w kryzysie bezdomności, które wymagają nieco innego podejścia, niż w przypadku innych klientów pomocy społecznej.

Wielu z nas deklaruje chęć niesienia pomocy osobom w kryzysie bezdomności, ale często brakuje nam wiedzy. Jak się do tego zabrać?

Na kilka sposobów. Można wspierać organizacje pozarządowe, które pracują z osobami w kryzysie bezdomności - finansowo, rzeczowo lub poprzez darowizny. Możemy udostępniać informacje o tym, gdzie osoby potrzebujące mogą znaleźć pomoc. Zachęcam też do włączania się wolontaryjnie w akcje, które realnie pomagają wychodzić z bezdomności.

Rozmawiał: Łukasz Karkoszka